Jeśli badacz robi badania
dedukcyjne i zaczyna pracę w terenie z góry przyjętą hipotezą, takie wydarzenie
jak zamieszki na tle religijnym w Dar es salaam, może przyczynić się do
obalenia wcześniej założonej tezy. Stąd też wiele osób zwraca się do mnie z
zapytaniem, co zamierzam teraz zrobić, kiedy moja teoria dotycząca pokojowego
współegzystowania muzułmanów i chrześcijan została podważona. Po pierwsze
obalenie hipotezy również jest sukcesem w nauce, ponieważ zapobiega powstaniu
fałszywych danych. Po drugie za wcześnie mówić tu o jakimkolwiek potwierdzeniu
lub obaleniu jakiegoś założenia. I co jest równie istotne … moje wstępne
zapytanie, z którym jechałam do Dar nie było hipotezą, tylko punktem wyjścia do
badań co jest znaczną różnicą. Wspominałam o „ciemnych stronach miasta”, taka
strona właśnie została ujawniona. I co ciekawe, jest to tylko jeden element
całości badań, które w moim przypadku dotyczą granic religijnych. Wydarzenia,
które doprowadziły do zamieszek są właśnie częścią tych granic.
Tak. W moim przypadku ostatnie
wydarzenia znacznie ułatwiły mi prowadzenie badań. Bardzo istotna jest w takiej
sytuacji obserwacja: reakcja ludzi na to co zaszło i ich wypowiedzi.
Spontaniczne wypowiedzi czy spontaniczne
zachowania mają duże znaczenie, ponieważ niosą ze sobą komunikaty na temat
ludzi i środowiska, w którym przebywają. Ostatnio usłyszałam ciekawy komentarz,
że prawdziwa obserwacja w sensie naukowym dotyczy tylko biologów, zoologów
etc., którzy miesiącami przesiadują w jednym miejscu i obserwują zachowanie
zwierząt. Antropolog nie może w prawdziwy, naukowy sposób prowadzić obserwacji.
O ironio! Osoba, która wyrażała ową opinię na ten temat od dwóch miesięcy jest
pod moją stałą obserwacją, nie będąc tego w ogóle świadoma. Oczywiście nie informowałam
jej o tym fakcie. Musiałabym wtedy zrezygnować z obserwacji, ponieważ osoba świadoma
tego, że jest obserwowana mogłaby zmienić swoje zachowanie. Trzeba być
ostrożnym w podejmowaniu decyzji, komu można, a komu nie powinno się ujawniać
celu naszego pobytu. Zdarzają się bowiem osoby, które w wyniku takich
informacji, wykorzystując osobę badacza, zniekształcają obraz rzeczywistości. I
odpowiadając na ewentualne zarzuty, że właśnie subiektywne spojrzenie na świat
jest przedmiotem badań antropologa, pozwolę sobie zauważyć, że istnieje różnica
pomiędzy wyrażeniem własnej opinii, a celowym przekłamaniem. Miałam niedawno sytuację, która bardzo dobrze
obrazuje taki przypadek, gdzie spontaniczna reakcja odkryła prawdziwe podejście
do pewnego zagadnienia. Podczas rozmowy z dwójką osób, które znam już dość
dobrze i które są świadome, że prowadzę badania, zapytano mnie jaką odmianę
islamu dokładnie badam. Kiedy odpowiedziałam, że szyizm oboje ironicznie
zaśmiali się pod nosem, jeden z nich nawet delikatnie „parsknął śmiechem”. Była
to całkowicie przez nich nieprzemyślana reakcja, ponieważ zaraz potem
natychmiast spoważnieli. Ta reakcja sprowokowała mnie do zadania kilku kolejnych
pytań. Odpowiedzi w ogóle nie pokrywały się z tym co zaobserwowałam.
Spontaniczna reakcja połączona z wypowiedzią pozwoliła mi stworzyć całkiem
ciekawy obraz dotyczący opinii tych dwóch osób na temat szyitów. Osobno jednak:
reakcja bez komentarza lub komentarz bez widocznej reakcji doprowadziłby mnie
do całkiem innych wniosków. Tak więc pomimo, że język w dalszym ciągu stanowi
najbardziej istotne źródło informacji, to jednak spontaniczna reakcja również powinna
być barana pod uwagę. Umiejętność wyciągnięcia wniosków na podstawie zachowania
i wypowiedzi osiąga się dopiero po pewnym czasie i to właśnie w wyniku
obserwacji. Dlatego tak istotne jest moim zdaniem, aby wypowiedzi respondentów
umieszczone były w odpowiednim kontekście, który w pewnej mierze nadaje
procesowi komunikowania kształt. Sama również staram się nie prowadzić wywiadów
z osobami dopiero co poznanymi, z którymi oficjalnie umawiam się na jeden lub dwa
wywiady. Każdy mój potencjalny respondent to osoba, którą poznałam dużo
wcześniej, która mnie zna, w pewnej mierze ufa, traktuje jak „swoją”, nie
pilnuje się już w wyrażaniu swojej opinii. Dzięki temu wywiad pozwala mi na
lepszą interpretację, bardziej wiarygodną. Nie zmienia to jednak faktu, że
obserwuję również przypadkowe osoby i ich reakcje. Również niemożliwe jest
„zaprzyjaźnienie się” z każdym respondentem, jeśli do wywiadu potrzebujemy ich na
przykład stu.
Istnieją również miejsca, gdzie
wymiana poglądów na dany temat jest bardziej prawdopodobna. W moim przypadku
nieocenionym źródłem informacji jest stół przy którym jadam wraz z Ojcami. Po przeczytaniu
porannej gazety, lub podczas posiłku, po wiadomościach, następuje relacjonowanie
dnia, wydarzeń, wygłaszanie poglądów. To wszystko jest niebywałym źródłem
informacji dla mnie jako badacza. Odkryłam to zupełnie przypadkiem. I tak oto okazało
się, że zupełnie ignorowane przeze mnie miejsce, gdzie teoretycznie miałam
„odpoczywać” od badań, stało się jednym z najważniejszych źródeł
informacji. Faktem jest, że nawet kiedy
badacz teoretycznie odpoczywa, zamyka komputer, odkłada książki czy gazety i
przestaje pytać, to jednak cały czas obserwuje i zapamiętuje, porównuje i
analizuje, a to wszystko dzieje się na bieżąco w głowie nawet podczas kolacji. Po pewnym czasie staje się to nawykiem. Jeśli badacz zapomina o tym, jeśli
w pewnym momencie nie jest w stanie
stwierdzić co ciekawego, nietypowego wydarzyło się w danym dniu, tygodniu… to
oznacza, że powinien wracać, a badania dobiegły końca.
Z powyższych wypowiedzi możemy
wywnioskować, że faworyzuję wywiad swobodny i spontaniczne wypowiedzi. Owszem,
mam pewną słabość do prowadzenia badań w miarę jak najbardziej naturalnym
środowisku. Moje sympatie nie determinują jednak w całości moich metod
badawczych. Owszem powyższe przykłady komunikacji z miejscową społecznością są
pomocne, ale należy wziąć pod uwagę również wywiad skategoryzowany, gdzie przygotowane
mamy konkretne pytania i posługujemy się uprzednio przygotowanym kwestionariuszem.
Wywiad swobodny bowiem może doprowadzić do utraty kontroli nad rozmową i
całkowitego zejścia z tematu. Oczywiście, badacz powinien być przeszkolony w
sposobie naprowadzania respondenta na główny wątek i utrzymania w granicach
tematu rozmowy, jednak czasami umożliwienie respondentowi swobodnej wypowiedzi
powoduje nie tylko utratę wątku, ale również niemożność dowiedzenia się
czegokolwiek konkretnego. I taki wywiad zalicza się do wyjątkowo trudnych. Miałam
taką sytuację, kiedy podczas rozmowy zadałam respondentowi pytanie na temat
jego opinii dotyczącej wybuchu zamieszek w mieście. Jego wypowiedź była bardzo
lakoniczna i za każdym razem kończyła się powrotem do wątku, który był najbardziej
interesujący dla respondenta. Oczywiście swoboda całej konwersacji pozwalała mi
na drążenie tematu, jednak poczucie właśnie tej swobody powodowało, że
respondent zapominał w jakim celu ten wywiad właściwie jest przeprowadzany i
przestawał współpracować. To doświadczenie nauczyło mnie, że w przypadku
wywiadu dotyczącego zamieszek w mieście posłużę się kwestionariuszem. Jest to odpowiednia metoda, ponieważ dotyczy
konkretnego wydarzenia. W przypadku całości moich badań wywiad otwarty nie jest
zły, szczególnie jeśli mamy możliwość regularnego spotykania respondenta.
Podczas
zamieszek w Dar Es Salaam wyłonił się kolejny sposób pozyskiwania danych, a
konkretnie kolejna osoba, będąca elementem metody badawczej – informator. Dawno
temu informator kojarzony był z miejscowym tłumaczem, który wyjaśniał badaczowi
poszczególne elementy konkretnego rytuału, tłumaczył lokalny język, wprowadzał
do społeczności, podsuwał kolejne kontakty. Wiele współcześnie się nie
zmieniło. W moim przypadku jedynie rytuały zamieniłabym na bieżące wydarzenia. Taka
forma pomocy jest dla badacza nieoceniona przede wszystkim wtedy, kiedy na
przykład badacz ma problem z poruszaniem się w zupełnie nieznanej sobie strefie
(przedmieścia Dar Es Salaam i ich mieszkańcy).
Na koniec warto
wspomnieć o notatkach własnych. Tzw. „gęsty opis” opisany przez C. Geertza jest
również bardzo pomocnym źródłem informacji. Głównie po powrocie z terenu i
analizie notatek, kiedy coś, co wydawało nam się nieistotne (mimo wszystko
zawsze należy notować nawet najmniejsze i najbanalniejsze szczegóły) nagle po
powrocie i ponownej analizie rzuca nam zupełnie nowe światło na nasze badania. Na
gęstym opisie kończyć jednak nie należy. Warto również przygotować sobie coś w
rodzaju rysu sytuacyjnego, formularza, w którym zawieramy np. takie informacje
jak czynności w porządku chronologicznym, ocena tych czynności i odpowiednia
kwalifikacja. W moim przypadku warto również skupić się na oddzieleniu samych
przyczyn powstania danej sytuacji. Warto również skonfrontować własne
spostrzeżenia z relacjami z gazet lub relacjami innych świadków. Pozwala to
rzucić światło również na nasz indywidualny osąd dotyczący danego zjawiska.
Podsumowując sytuacja
w Dar es salaam przyczyniła się do zwiększenia liczby narzędzi badawczych i
sprecyzowania kierunku badań. Zamieszki w dużym stopniu rzuciły światło na
dotychczas mało widoczne aspekty przedmiotu moich badań, ale nie wpłynęły na
tym etapie na zmianę lub ugruntowanie jakiejkolwiek hipotezy.