sobota, 5 stycznia 2013

Trochę osobiście...

Wiele razy w okresie moich studiów napotykałam się na artykuły, a także komentarze do artykułów, które kategorycznie sprzeciwiały się traktowaniu nauk humanistycznych jako nauk sensu stricto. Wiele razy spotykałam się z krytyką ze strony studentów i absolwentów nauk ścisłych w kierunku humanistów, jako "bezproduktywnych", "wypluwanych" przez uniwersytety i inne uczelnie wyższe w celu zwiększenia liczby bezrobotnych. Ostatnio spotkałam się z falą krytyki po ogłoszeniu, że zwiększono środki finansowe na wsparcie przedmiotów humanistycznych na uczelniach wyższych. Wielokrotnie miałam ochotę włączyć się do dyskusji oczywiście w obronie humanistów. Zawsze jednak po wypisaniu wszystkich argumentów, rezygnowałam z przycisku ENTER z jednego prostego powodu. Poziom rozmówców był tak żenująco niski, że doszłam do wniosku, iż milczenie humanistów wybroni się samo. 
Ale tutaj jestem u siebie. To jest mój blog. Ponadto poza argumentami teoretycznymi, obserwacja pewnych nazwijmy to "zjawisk socjologicznych" utwierdziła mnie co do pewnych faktów (swoją drogą oczywistych dla większości ludzi z wyobraźnią).
Co do pierwszego zarzutu to mogę przemilczeć, bo trochę racji w tym jest. Jeżeli traktować dyscyplinę jako naukową ze względu na posiadanie metody badawczej, to np. antropologia kultury nauką nie jest. Ale do przedmiotów humanistycznych zaliczmy również historię czy filologię, a tu metodologia jak najbardziej ma swoje miejsce. 
Argument co do produkcji bezrobotnych. No cóż w chwili obecnej jedynie potwierdzam tą regułę i pomimo, że tutaj jestem badaczem terenowym, nauczycielem, managerem, a nawet grafikiem, to prawdopodobnie po powrocie do kraju będę szukała wolnego zmywaka. W efekcie końcowym nie martwię się jednak o siebie, bo znam swoje możliwości i to one determinują moją pozycję w społeczeństwie. Faktem jest, że wielu humanistów jest bezrobotnych, problem jednak nie tkwi w dyscyplinie, a w konkretnych uczelniach, środowisku jakim przebywamy, czynnikach niezależnych często od nas, ale również problem może tkwić w osobowości każdego studenta z osobna. Znam wielu grafików komputerowych, informatyków, prawników czy filologów, którzy mają problem ze znalezieniem pracy, pomimo, że w ogłoszeniach dominuje zapotrzebowanie na programistów i grafików, tłumaczy i radców prawnych. Dlatego, kiedy ktoś mi się pyta co zamierzam robić po skończeniu moich studiów, odpowiadam, to co każdy po skończeniu innych studiów. 
I ostatnia kwestia. Po co komu te "śmieciowe" dyscypliny? W dzisiejszych czasach przyszłością jest technologia, inżynieria etc. W jaki sposób informacja o królu z XIX w. czy "złote myśli" jakiegoś filozofa w epoce cyberprzestrzeni mogą nam pomóc, w czasach, gdy właściwe wszystko za nas zaczynają robić roboty.
Zacznę może od tego, że kultura jest bazą, jest kręgosłupem wszystkiego, w tym technologii. Technologia jest dzieckiem cywilizacji, a cywilizacja dzieckiem kultury. Humaniści tworzą teorię, która staje się kolejno bazą, fundamentem do realizacji danej myśli w praktyce. Owszem Einstein również stworzył teorię jak i wielu innych fizyków, chemików czy biologów. I tego im nie ujmuję, ale nie odbierajmy humanistom zasłużonych laurów. Wszelka forma komunikacji czy to werbalnej czy niewerbalnej i wskazówki jak się komunikować, w biznesie, w innej kulturze to przede wszystkim zasługa filologów, psychologów i kulturoznawców. I faktem jest, że komunikacja jest podstawą relacji ludzkich w świecie.
Nie można rozwijać cywilizacji bez kultury, bo kultura jest matką cywilizacji, myśl, słowo, czyn, tradycja.
Wielcy biznesmeni tego świata nie osiągną sukcesu w żadnym kraju jeśli nie będą znali kultury, mentalności jego mieszkańców. Młodzi inżynierowi chcą być specjalistami od najnowszej technologii, taka wiedza, taka umiejętność daje dobrą pracę i dobre pieniądze. Ale praca, rozwój osobisty, awans... również opierają się na komunikacji najpierw z zespołem, potem z szefostwem w końcu z firmami międzynarodowymi. Nie bez powodu przeglądając oferty pracy coraz częściej można natknąć się na oferty potężnych firm poszukujących psychologów specjalizujących się w komunikacji (w biznesie i międzykulturowej). Świat jest teraz globalną wioską i nie ma możliwości egzystować w jedynie własnej kulturze.
Następnie, istnieje wiele organizacji międzynarodowych, pozarządowych, które zajmują się pomocą rozwojową. Głównym fundamentem tych fundacji musi być znajomość kultury państwa docelowego. Jaki jest bowiem sens wykładać potężne pieniądze na budowę studni, kiedy studnie te nie będą wykorzystane, dlaczego? Ponieważ inżynierowie postanowili wybudować studnie blisko drogi, nie wzięli jednak pod uwagę, że po wodę chodzą kobiety i dzieci, droga zajmuje czasami cały dzień. U celu drogi kobiety chcą się umyć, wykonać codzienną toaletę...jak? Następnie niech studnie będą np. wysokie... Jak małe dzieci mają sobie poradzić z dostaniem się do wody? Ignoranci powiedzą, jak mają taką głupią mentalność, że wykorzystują kobiety i dzieci, to może takie studnie zmobilizują ich do zmiany zachowania.... Z góry odpowiem, że to jest błędne myślenie. Kultura, tradycja, mentalność jest mocniej zakorzeniona w człowieku niż cokolwiek innego. Ludzie, którzy od wieków żyją tak a nie inaczej nie zmienią swojego zachowania tylko dlatego, że ktoś obcy przyjechał i wybudował im studnię. To tak jakby do Polski przyjechali Żydzi i powiedzieli, wybudujemy wam nowe miejsca pracy, damy wam tam pracę, każdy znajdzie coś dla siebie, ale każdy mężczyzna tam pracujący musi się obrzezać. Już widzę ten tłum Polaków biegnących im naprzeciw.
Żeby nie być gołosłowna podam przykład tutaj na miejscu. Kolega jest instruktorem karate, zaproponowałam mu również, aby prowadził zajęcia samoobrony dla kobiet. Uśmiechnął się tylko i powiedział, że to nie ma sensu. Zapytałam dlaczego? Ponieważ pierwsze pytanie jakie kobiety zadadzą to, czy instruktorem jest kobieta? W końcu kraj jest w połowie muzułmański, a nawet i ta chrześcijańska część kobiet, szczególnie gdzie tradycja jest jeszcze silna, również wezmą pod uwagę płeć instruktora. Na nic więc zda się profesja, pomysł czy biznesplan jeśli nie wiem, gdzie i jak swój potencjał i umiejętności ulokować.

Historia...Cyceron powiedział, że "historia jest nauczycielką życia"; Aleksander Kumor, że "dwóje z lekcji historii pisane są na skórze narodów". Jeszcze niedawno głośno było o konflikcie między Tanzanią a Malawi o Jezioro Nyasa, a dokładnie o pozwolenie na prace wiertnicze w celu poszukiwania ropy. Malawi zgodziło się na prace, Tanzania nie. Rząd Malawi upierał się, że jezioro należy do nich, Tanzania wprost przeciwnie. Konflikt narastał do takiego stopnia, że zaczęto mówić o interwencji zbrojnej. Dlaczego do tego doszło? Ponieważ, nikt nie wiedział do kogo tak naprawdę należy to jezioro. Jezioro było granicą między tymi państwami, ustanowioną podczas kolonizacji i nigdzie w aktach historii nie zapisano bądź nie odnaleziono, jakie postanowienia ustalono w kwestii tego jeziora. Sytuację starano się rozwiązać poprzez rozmowy dyplomatyczne, a jakie cechy wykorzystujemy przy takich rozmowach?
Ktoś zapyta, co nas obchodzą inne kultury? Po co ta dziewczyna pojechała do Tanzanii badać czy się muzułmanie z chrześcijanami lubią czy nie. Odpowiem. Ponieważ jak już wspomniałam świat jest globalną wioską. Może ty nie będziesz nigdzie wyjeżdżać, ale ktoś przyjedzie do ciebie. Widzimy wojny na tle religijnym, dzisiaj Europa jest wysepką pokoju, ale jutro może się to zmienić. A wojny albo są wynikiem chciwości albo ignorancji. Szczególnie na tle religijnym. Wiemy dlaczego muzułmanie walczą z chrześcijanami: liderzy z powodu władzy, "żołnierze" w wyniku ignorancji. Jeśli jest możliwość znalezienia przyczyny, odpowiedzenia sobie na pytanie czy i jak można temu zapobiec, to warto to zbadać. Z mojego doświadczenia i wielu rozmów przeprowadzonych tutaj na miejscu już jedno wiem z pewnością, że brak wiedzy podstawowej jest wynikiem strachu i antypatii. Muzułmanie nie potrafią odróżnić chrześcijanina pochodzenia rzymsko-katolickiego od protestanta. Chrześcijanin wrzuca każdego muzułmanina do jednego worka. Nie wie nawet, że przeciętny szyita nie jest tolerowany przez Wahhabitów (z których wywodzi się m.in al-Kaida). Spotykamy więc tych ludzi na ulicy i siejemy nienawiść.
Kultura, Myśl, Pamięć czynią z nas ludzi, czynią z nas Cywilizację przez duże C. Zwierzę może być szybkie niczym ferrari, mieć ostre pazury niczym najostrzejszy nóż, wzrok będący przykładem dla najnowocześniejszej optyki, ale będzie tylko zwierzęciem. Na nic nie przydadzą nam się iPod-y, najnowsze samochody, najlepsza technologia i mnóstwo pieniędzy jeśli nie będziemy wiedzieć jak tego używać i po co?  Wymyśliliśmy proch, broń, pojazdy, gry komputerowe, wszystko dzieło inżynierów, chemików, fizyków..... dajemy to dziecku do ręki i zapominamy mu wpoić zasad moralnych opartych na filozofii, kulturze.... Dokonujemy selekcji jakie dyscypliny są potrzebne, a jakie nie. Jakie będzie tego efekt?
Kim będzie lekarz, który świetnie leczy, ale nie stosuje się do etyki lekarskiej i nie wie co to moralność. Jakim politykiem będzie prezydent, jeśli nie zna historii narodu i nie potrafić wyciągać z niej wniosków na przyszłość, jak będziemy mogli pomóc innym narodom czy kulturom skoro nie będziemy znali ich wartości? Potrzebujemy tak samo fizyków, techników, jak i filozofów czy historyków.
Czy naprawdę jest sens prowadzić konkurs na lepszych i lepsiejszych w nauce? Każde dążenie do wiedzy czyni nas lepszymi, jednak nie lepszymi od kogoś, ale dla kogoś.